Archiwum / Piotr Masłowski
Archiwum / Piotr Masłowski

Wyobraźmy sobie wybory w wielkim mieście. Niech to będzie Kraków, przed II turą wyborów spogląda tam cała Polska. W niedzielną noc ogłoszą zwycięzcę. Wyobraźmy sobie, że jeden z kandydatów wygra nieznacznie, ale w zasadzie pewnie. Będzie przyjmował gratulacje, cieszył się. Rano okaże się, że w jednej z komisji wyniki przypisano odwrotnie. I ta jedna komisja zdecyduje, że wyniki będą inne. Tania bajeczka? Nic bardziej mylnego. Do takiej sytuacji doszło w jednej z obwodowych komisji w Czuchowie, miasto i gmina Czerwionka- Leszczyny. Z dużym prawdopodobieństwem dojdzie tam do zmiany wyników wyborów. Decyzję podejmie sąd. Wyobrażacie sobie skowyt mediów, gdyby ta sytuacja dotyczyła większego miasta, albo chociaż kandydata jednej z dwóch największych partii. Tych, co mają za sobą całe gazety, portale internetowe i telewizje podgrzewające na ich potrzeby najbardziej miałkie ataki polityczne. Na szczęście to tylko jakaś tam Czerwionka. Kandydaci też mniej znani, bez wielkich koligacji. Nikt się specjalnie takim człowiekiem nie przejmie. Wprawdzie dziennikarze, ci lokalni, starali się dorównać tym z Warszawy. Jeden z nich zadał nawet pytanie "Błędy czy fałszerstwo?". Mam nadzieję, że fałszerze w tym kraju są mądrzejsi. W wyniku opisywanej sytuacji do Rady Powiatu Rybnickiego mogą wejść po prostu inne osoby, ale startujące z tych samych list. 

A sam błąd? Członkowie komisji milczą. Jej przewodnicząca chroni swoich ludzi (to się ceni) i "bierze to na klatę". To jej oryginalny komentarz. Nie starczyło odwagi na zwykłe "przepraszam". Pretendentka do stanowiska burmistrza atakuje. Burmistrz się broni. Przecież nie on jest organizatorem wyborów. Słusznie zwraca uwagę, że jest stroną, bo sam kandyduje, a w komisji liczącej głosy byli przedstawiciele wszystkich komitetów. Jednak kiedy słuchałem nagrania z jego komentarzem do sytuacji, przyszedł mi na myśl "Hotel Transylwania". Jest tam taki fragment i postać, która żyje w przestrzeni mediów osobnym życiem. "To nie ja". Znacie? Szkoda, wielka szkoda, że zabrakło w tym wszystkim empatii i słowa komentarza skierowanego do pokrzywdzonych zaistniałą  sytuacją. Bezpośrednio dotknięty zamieszaniem jest pracownik mojego biura. Człowiek z natury emocjonalny. Przeszedł w ubiegłym tygodniu od stanów euforycznych, po totalne rozgoryczenie, aż po wycofanie. Te elektrowstrząsy wywołały błędy osób, które są znane z imienia i nazwiska. Po drugiej stronie jest kandydatka, której 120 głosów zniknęło na etapie tworzenia protokołu. Co ona przeżywa? Za błędy, jak śpiewa Rynkowski - w Polsce można co najwyżej wypić. Na koniec nawiążę do tytułu felietonu. Wybory to podobno święto demokracji. Trudno świętować na trzeźwo, skoro przedstawiciele państwa tak łatwo przechodzą do porządku dziennego nad podobnymi sytuacjami. Marudzę? To nie ja! 

Piotr Masłowski

1

Komentarze

  • Kuba 23 kwietnia 2024 17:51To zadne swieto ,to wszystko to raczej łapanie się na fuchę za niezłą diete. Wielu zaraz pojdzie do salonu po nowe auto gdyż na raty będą dostawać z budżetu miasta.Jak naprawde chca iść coś zrobić , zorganizować to proszę za darmo tak iak ja służyłem za darmo w zasadniczej 6 PDPD. To bedzie swieto dla narodu , służba dla ideii a nie kasy.

Dodaj komentarz